Mamry przegrały mecz na wyjeździe az 8:1.Jedyna Bramkę dla mamr zdobył Piotr Reczek.
Błękitni ostatnimi czasy bardzo polubili liczbę "osiem". Już drugi raz
z rzędu, na własnym stadionie upokarzają swego rywala posyłając piłkę
do jego, bramki właśnie ośmiokrotnie! Pasymianie rozegrali rewelacyjne
spotkanie - zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy niemiłosiernie klepali
swego przeciwnika, nie pozwalając mu nawet na moment powąchać piłki.
Rywale nie potrafili wyjść z własnej połowy przez większość czasu tejże
odsłony gry. Zaatakowali dopiero w drugiej połowie i w wyniku
niefrasobliwości gospodarzy udało im się strzelić "honorową" bramkę z
rzutu karnego.
Gospodarze zaczęli mecz mądrze i spokojnie. Mimo tego, że wiedzieli, że
Mamry to jedna ze słabszych ekip czwartej ligi, nie próbowali wejść z
piłką do bramki. Grali cierpliwie i to zaowocowało - już w piątej
minucie Sebastian Łukaszewski oddał dwa kąśliwe strzały, który z
powodzeniem mogły odnaleźć drogę do siatki. Potem groźnie uderzali:
Piotrek Gregorczyk i Arek Foruś. Jak się jednak później okazało było to
tylko wstępne ostrzeżenie: odtąd niemal każda akcja w przeciągu
następnych kilku minut będzie kończyła się golem! Strzelanie rozpoczął
Marcin Łukaszewski, który sfinalizował piękne podanie Arka Forusia, nie
dając szans golkiperowi gości. Szkoda, że nikt na stadionie nie miał
kamery... Następne dwie akcje moglibyśmy oglądać wiecznie! Nasi
pomocnicy z Arkiem Forusiem na czele, kilkoma szybkimi podaniami
zastawili za plecami kilku rywali, i skierowali piłkę do Marcina
Gołębiewskiego, który błyskawicznie odegrał ją do Sebastiana
Łukaszewskiego. Nasz rozgrywający mocnym strzałem podwyższył na 2:0!
Kilkadziesiąt sekund później bramkarz po raz trzeci schylał się po
piłkę - dośrodkowanie Marcina Gołębiewskiego, widowiskowym wolejem
zakończył jego sąsiad z góry - Marcin Łukaszewski. Nie zdążyliśmy
dobrze ochłonąć, a już powinno być... 5:0! najpierw Grzesiek Naczas w
bardzo dogodnej sytuacji trafił wprost w bramkarza, a potem fatalnego
błędu obrońcy na gola nie potrafił zamienić Marcin Łukaszewski. Minutę
później było już po sprawie... Fan - tas - ty - czna akcja dwójki
Forest - Źrubek, odegranie "piętką" tego ostatniego, i gol tego
pierwszego - czego chcieć więcej? Oczywiście piątej bramki - i o to
Błękitni się postarali... Niestety tym razem musieliśmy czekać ponad
piętnaście minut (!) co jest prawdziwym skandalem. Złożyliśmy już
zażalenie do Pana Michała Żuka - może on będzie wiedział co było
przyczyną tak bestialskiego spadku formy naszych podopiecznych (dla
tych co nie umieją czytać między wierszami - TO JEST SARKAZM, czyt.
IRONIA).
Po czwartej bramce trochę się zapomnieliśmy i Mamry miały
swą pierwszą szansę w tym meczu - na szczęście Patryk Malanowski,
bronił dziś znakomicie! Ta akcja doskonale odzwierciedla pewien fakt -
rywale po raz pierwszy strzelili na bramkę po trzydziestu minutach
gry...
Ostatni kwadrans pierwszej połowy to miażdżąca przewaga
miejscowych okraszona golem w czterdziestej trzeciej minucie. najpierw
jednak Błękitni zdążyli pięciokrotnie uderzyć na bramkę rywala -
większość strzałów zatrzymywała się jednak na bramkarzu. Golkiper Mamr
nie miał jednak nic do powiedzenia wobec mistrzowskiej dorzutki Arka
Forusia i jeszcze lepszej "główki" Marcina Łukaszewskiego. Do szatni
schodziliśmy z pięcioma bramkami przewagi - skromna liczba kibiców,
zgromadzonych na stadionie przy ulicy Jana Pawła II, mogła świętować
kolejny pogrom czwartoligowca.
W drugiej połowie, od jakiejś
pięćdziesiątej minuty nieznaczną przewagę osiągnęli goście - było to
spowodowane głównie naszymi łatwymi stratami w środku pola i
niefrasobliwością w obronie. Na szczęście Patryk Malanowski kilka razy,
oficjalnie już udowodnił, że ma papiery na świetnego bramkarza
(oficjalnie, bo nieoficjalnie wszyscy wiemy o tym od dawna).
Zapomniałem jednak wspomnieć, że do pięćdziesiątek minuty wynik trochę
się zmienił... Gdybyśmy w Pasymiu mieli telebim tablicę wyników (...),
widniał by na niej wynik nie 5:0 tylko... 7:0. Dwie po przerwie były
jubileuszowe - po pierwsze, Marcin Łukaszewski, trafiając z rzutu
wolnego z ponad trzydziestu metrów strzelił swą pięćdziesiątą bramkę w
sezonie, a strzelając na 7:0 uzyskał setną bramkę Błękitnych w czwartej
lidze. Warto wspomnieć, że wszystkie bramki strzeliliśmy w pierwszym
sezonie! Kibice wiedzą o tym od dawna, ale w razie czego gdyby ten
artykuł czytał ktoś z zewnątrz zawiadamiam oficjalnie: Błękitni będąc
beniaminkiem, grając pierwszy raz w swej historii w czwartej lidze,
strzelają ponad sto goli! Gratulacje dla Pasymian to za mało - tu
należą się brawa na stojąco, bo to co zrobili Ci ludzie zasługuje na
ogromny szacunek!
Mamry zdołały strzelić swą jedyną w tym meczu
bramkę - uczyniły to z rzutu karnego. Tylko tak można było pokonać w
dzisiejszym meczu Patryka Malanowskiego. Bramka dla rywali bardzo
podrażniła ambicje Pasymian - z czterech niesamowicie dogodnych
sytuacji udało im się wykorzystać tylko jedną... Uczynił to Grzegorz
Naczas, który wykorzystał przytomne przepuszczenie piłki przez Marcina
Łukaszewskiego, posyłając piłkę w długi róg bramki. Wcześniej Źrubek
dwukrotnie był bliski pokonania bramkarza - niestety ten za każdym
razem popisywał się znakomitą interwencją. W osiemdziesiątej szóstej
minucie nie tylko powinno być 9:1, co wręcz MUSIAŁO być 9:1... Marcin
Gołębiewski popisał się fenomenalną akcją indywidualną na środku, i
wyszedł oko w oko z bramkarzem. Marcina, któryś raz z rzędu zgubiła
jego zbytnia koleżeńskość - zagrał zbyt lekko do Marcina Łukaszewskiego
i golkiper gości wyszedł cało z opresji. Marcin Łukaszewski miał
jeszcze sytuacje minutę później - niestety po raz kolejny przestrzelił.
Błękitni zmiażdżyli swego rywala wygrywając 8:1! Ich klasę
dodatkowo obrazuje fakt, że wynik powinien brzmieć co najmniej... 12:1,
lub może 13:1?
Ze strony Błękitnych Pasym